25 marca mija 89. rocznica urodzin Zofii Beksińskiej kobiety wyjątkowej o której tak niewiele powiedziano w ciągu minionych lat. Przez męża, Zdzisława Beksińskiego i jego przyjaciół – znakomitych fotografów – uwieczniona została na wielu fotografiach. Przez pryzmat pozostawionych zdjęć i ich ilości można śmiało postawić tezę, że lubiła pozować. Ciepło uśmiechnięta, a to potulna, a to z łobuzerską miną na twarzy – piękna kobieta pozostawała cierpliwym modelem wszelkich prób i doświadczeń fotograficznych męża. Zofia Stankiewicz była żoną jednego z najważniejszych polskich malarzy XX wieku – Zdzisława Beksińskiego. Niosło to za sobą wiele obowiązków i wyrzeczeń.
Zofia Beksińska urodziła się 25 marca 1928 roku w Dynowie, niedaleko Sanoka. Zdzisława Beksińskiego poznała w Krakowie podczas studiów z romanistyki i pokochała go bardzo. W roku 1955 przyjechała z mężem do Sanoka i 26 listopada 1958 roku na świat przyszedł Tomasz Beksiński. W czasie gdy mąż porzucił stałą pracę w zakładach Autosan na rzecz swoich wędrówek w świat sztuki, utrzymywała rodzinę dorabiając korepetycjami z języka francuskiego.
Gotowała, prała, sprzątała, opiekowała się domem i tworzyła jego niepowtarzalną atmosferę ujmując odwiedzających swoim wewnętrznym ciepłem płynącym z bezpośrednich rozmów. Podczas spotkań w sanockim domu, a miała swoje stałe grono przyjaciół, było wino, dyskusje i nowinki z wielkiego świata, były książki i jeszcze więcej książek, były gazety i rzadkie artystyczne wydawnictwa.
Od 1977 r. mieszkała w warszawskim bloku na Służewiu i tęskniła… za przyjaciółmi, Sanokiem, ogrodem, zapachem parującej latem rzeki i zarośli nad Sanem. Nauczyła się prowadzić samochód, a potem została oddaną pielęgniarką zniedołężniałych staruszek ‒ mamy Stankiewiczowej i mamy Beksińskiej… Na głowie miała jeszcze Tomka, dla którego zwyczajne życie było zbyt trudne. Ostatnie poważne wyzwanie to własna nieuleczalna choroba. Martwiła się, że w rodzinnym grobowcu Beksińskich w Sanoku sami obcy… Prosiła, by do trumny włożyć jej kilka drobiazgów: różaniec, modlitewnik, woreczek z ziemią podpisany „Terra Sancta”… Zmarła podczas śniadania, 8 maja 1998 r.
Jaka była naprawdę? Czy na jej twarzy widać było miłość? Czy lubiła pozować? Czy była cierpliwa? W trakcie trwania wystawy dzieł malarskich i prac fotograficznych Zdzisława Beksińskiego w Muzeum Polskim w Ameryce będzie można spróbować odnaleźć odpowiedzi na te pytania. Zapraszamy.
Projekt jest współfinansowany w ramach funduszy polonijnych Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej.